Miasto nocą…
światła odbijają się w rzece
rozmyte uderzeniami kropel deszczu.
Przyglądając się odbiciu barmanki w szybie
o pierwszej w nocy piję piątą kawę,
albo raczej pierwszą.
Przemoknięty do ostatniego nerwu
mijam zakochaną parę
nucącą "Deszczową piosenkę".
W kartonie obok kubła na śmieci
mruczy przemoknięty kociak.
Wkładam go pod kurtkę
i zabieram do domu
Rano nie ma po nim śladu.
Zniknął jak wszystkie…
Z nastaniem świtu,
wraz z wyjazdem śmieciarek.
Wypijam poranną kawę
(pierwszą czy drugą?)
pozwalając aromatowi wypełnić
pustkę