"Na ławeczce w parku"
(Ona, siedzi na
ławeczce w parku,
On, niby sprawdza coś
na zegarku,
Podchodzi i nisko się
jej kłania).
ON: Mogę usiąść, czy pani zabrania?
(Ona nic nie
odpowiada),
On, mimo to, obok
siada).
ON: Czy pozwolisz o pani, że spocznę
przy tobie.
ONA: Spocząć to pan może, ale we własnym
grobie.
ON: Rozumiem, pani jest
niezadowolona,
Może nawet poczuła się
urażona.
(Ona nic nie
odpowiada),
On, mimo to, dalej
gada).
ON: Zapraszam panią na lody z
ajerkoniakiem.
ONA: Niestety będziesz pan musiał obejść
się smakiem.
Ja z nieznajomymi nie
chodzę na lody!
ON: Szkoda… A może na piwo do
gospody?
ONA: (oburzona) Coś pan?! Ja
jestem dama. Jaka gospoda!
ON: To może do restauracji? Kawa?
Herbata? Czy woda?
(Ona nic nie
odpowiada),
On, mimo to, dalej
gada).
ON: Zlituj się dziewczyno!
Może chociaż wino?
ONA: Wino… to ja mam przy sobie w
koszyku.
(rozpromieniona) Niegrzeczny
chłopczyku.
(I wyciąga „wino marki
wino”)
ON: (oburzony) Co to jest
dziewczyno?
Skąd u ciebie taki
trunek! Myślałem żeś ty dama?
ONA: Dama nie dama… a to wino kupiłam se
sama.
ON: (do siebie) Randka mi się
nie udała, takie życie.
Mam przynajmniej na
świeżym powietrzu darmowe picie.