„Kino”
W kinie panował półmrok. Usadowiony wygodnie w miękkim fotelu, z zamkniętymi oczami, czekałem na rozpoczęcie filmu.
Zdążyła w ostatniej chwili. Usiadła po mojej lewej stronie, dwa miejsca dalej. Miała buty do kolan i krótką sukienkę. Bardzo krótką. Założyła nogę na nogę… jedwab bezszelestnie ślizgał się po jedwabiu. Przełożyła nogę jeszcze kilkanaście razy… jej palce delikatnie przesuwały się po jedwabnych udach.
Nagle włączyli światła, a ludzie zaczęli wychodzić z kina.
Ponoć to był dobry kryminał, trzymający w napięciu. Ja nie wiem kto zabił, kogo zabił, czy wykryto zbrodnię. Nie wiem nawet czy popełniono jakieś morderstwo…