„Czterolistna koniczynka”
Był sobie raz mały chłopiec. Nie miał przyjaciół, ani towarzyszy zabaw. Zawsze chodził sam, smutny i poważny. Unikał ludzi, a najlepiej się czuł, gdy był sam.
Pewnego dnia zauważył na łące czterolistną koniczynkę. Gdy tylko ją zobaczył, poczuł w sobie coś dziwnego, coś czego jeszcze nigdy nie zaznał. Zaczął chodzić częściej na łąkę. Siadał obok niej i podziwiał ją. Coraz częściej o niej myślał, aż ta mała roślinka zdominowała go całkowicie. Gdy miał odrobinę wolnej chwili, biegł na łąkę, żeby być ze „swoją” koniczynką.
Po pewnym czasie zauważył, że nie jest na łące sam, że są tam tez inni ludzie i, co go zdziwiło, ci ludzie mu wcale nie przeszkadzają. Zaczął się do nich nawet uśmiechać, a później i rozmawiać z nimi. Zauważył, że łąka ma wiele barw, zauważył kolory kwiatów, poczuł ich zapach, poczuł wiatr we włosach. Ogarnęła go radość, którą zaczął dzielić z innymi, przypadkowymi ludźmi. Czuł, że ta mała czterolistna koniczynka zmieniła go całkowicie.
Niestety, był jeszcze jeden mały chłopiec, który też często siadał obok koniczynki i podziwiał ją. Gdy dni zrobiły się chłodne, gdy liście opadły już z drzew i zaczęła zbliżać się zima, chłopiec chciał zabrać koniczynkę do domu, żeby nie zmarzła gdy zacznie wiać zimny wiatr i nie zginęła pod zimną puchową pokrywą śniegu. Chciał mieć ją przy sobie, żeby ciągle wnosiła radość do jego życia. Chciał ją ciągle podziwiać
Ale ten drugi chłopiec, też miał takie plany. I to właśnie on zabrał ją na zimę do swojego domu.
Ludzie widząc, że jest smutny, pytali go dlaczego pozwolił zabrać sobie koniczynkę, dlaczego nie walczył o nią, czy nie jest mu teraz smutno? Odpowiadał im zawsze, że jest mu smutno, ale on już dużo dobrego zaznał od tej małej zielonej roślinki. A ten drugi chłopiec pewno lepiej się nią zaopiekuje. Koniczynce będzie lepiej w domu tego chłopca, gdy będą razem spędzać długie zimowe wieczory. A o to przecież chodzi, żeby to czterolistnej koniczynce było jak najlepiej, a nie jemu. I odchodził smutny.