„Przegrani”
Artur nalał sobie kolejną szklankę whisky i wyszedł na balkon. Zaczął padać drobny deszcz, a w powietrzu czuć było nadchodzącą jesień. Zegarek na przegubie prawej ręki wskazywał pięć minut po drugiej. Świat, pogrążony w spokojnym śnie, jest bardzo cichy o tej porze, nawet na dużym osiedlu.
Z mieszkania dochodziły ciche dźwięki jazzowej suity. Jedenaście pięter niżej kilka osiedlowych latarni oświetlało chodnik i miejsce z kubłami na śmieci. W wąskiej uliczce pojawiły się światła wolno jadącego samochodu i zniknęły za rogiem pobliskiego bloku.
Artur zapalił papierosa. Prawie we wszystkich oknach znajdujących się w zasięgu jego wzroku panowała ciemność. Prawie we wszystkich… W sześciu paliło się blade światło. Kim są ludzie, którzy nie śpią o tej porze? Dlaczego nie śpią? O czym myślą? Samotni? Porzuceni przez żonę? Czy piją teraz wódkę, rozpamiętując swoje błędy? Może nie mają żadnych perspektyw na przyszłość? A może maja tylko problemy finansowe?
Artur zamknął oczy i wsłuchał się w dźwięki saksofonu i trąbki dolatujące z mieszkania. Deszcz padał trochę mocniej. A może przegrali swoje życie? Tak jak… Podniósł prawie pusta szklankę whisky i wzniósł toast. Za was panowie, wasze zdrowie… przegrani.
Przechylił się przez balustradę i spojrzał w noc. Przecież tak łatwo… Wypuścił niedopałek i patrzył jak znika w ciemnościach. Wystawił rękę ze szklanką za balustradę. Po chwili za niedopałkiem papierosa spadło coś większego i uderzyło w dopiero co położoną kostkę brukową, przerywając nocy spokojny sen.